Publikuję ostatnią część tekstu o mojej jesiennej podróży na Bali, a w kieszeni mam już bilet na marzec!

Zobacz skąd się tam wzięłam [Bali – podróż do Raju część 1]
Zobacz jak się żyje na Bali w połączeniu z naturą [Bali – podróż do Raju część 2]

Zobacz NOWE TERMINY (październik 2019)

LEKCJA NR 5: SZTUKA TWORZENIA

Płótno, pędzel, farby. Pierwszy obraz, namalowany sercem. Przez ostatnie wieki artyści doszli do perfekcji w malarstwie figuratywnym, dlatego Issa wybrała inną drogę – uczy podążania za intuicją, nie dla samego malowania, lecz by obudzić w sobie twórcę i odnaleźć połączenie ze swoją boskością. W procesie medytacji odnajdujemy więc klucze do naszej prawdziwej natury, a potem stajemy przed płótnem i malujemy obrazy duszy. Z kolorów – emocji wyłania się czasem jakiś kształt, który może być zaskoczeniem. Moją odwagę bycia sobą malowałam dwa dni. Kiedy z płótna wyskoczyły ogniste płomienie, uznałam dzieło za skończone. Tymczasem następnego dnia, po odwróceniu, obraz zmienił się w smoka ziejącego ogniem.
Transcendentne malowanie jest rozwojowym procesem. Każdy jest twórcą, a kreatywność nie pochodzi ani z przeszłych doświadczeń, ani z zewnątrz – ona jest zapisana w nas, mamy ją sobie tylko przypomnieć, odsłonić. Malowanie z duszy zawsze dzieje się tu i teraz, tak jak wszelkie tworzenie. Jeśli to odkryjemy i poczujemy każdą komórką ciała – będziemy kreatorami nie tylko obrazów na płótnie, ale przede wszystkim w życiu. Co pomyślimy, to się nam zamanifestuje.
Malowanie to także przełamywanie barier – czy potrafię, czy to będzie ładne, czy się spodoba, a co, jak będzie brzydkie? To akt zrzucania masek, pozbywania się strachu przed oceną i przed tym, co w nas siedzi ukryte. Ostatni obraz namalowałam na plecaku Pandamito, z trwałego papieru. W ten sposób Bali noszę dziś na plecach po Krakowie.

Bali wyprawa
Patrzę na to, co namalowałam z innej perspektywy (fot. Ewa Issa Tifaret)
Bali Pandamito
Ostatni obraz na Bali namalowałam na… plecach (fot. Madzia Lubowiecka)

LEKCJA NR 6: KIM JEST ISSA?

Issa po prostu jest. Pomaga, nie pomagając, poprzez otwieranie przestrzeni do transformacji. Mówi tyle, ile trzeba, i to, co trzeba. Nie epatuje swoim życiorysem, a mogłaby obdzielić nim kilka istnień. Przez wiele lat pobierała nauki u tybetańskich mistrzów i tłumaczyła ich skrypty i nauki. Pracuje ze światłem, kolorem, dźwiękiem. Prowadzi kursy mistrzowskie sztuki transcendentalnej, które są inicjacją do ostatecznego kroku w świadomość tworzenia. Teraz jej misją jest budzenie świętej kobiecości i jej receptywnej przestrzeni. Robi to w wielu miejscach świata, w Ubud na Bali – od roku.
– Moje wyprawy na Bali zakotwiczają nas w miasteczku Ubud, a to słowo ma swój źródłosłów w słowie „lekarstwo”. Można w największym skrócie powiedzieć, że intencją, która przyświecała moim podróżom – od początku, odkąd w zachodnich cywilizacjach, opartych na usystematyzowanych, powtarzalnych zachowaniach, rozpoznałam trend życiowego wypalenia – była odnowa sił witalnych, regeneracja i uzdrowienie. Z perspektywy czasu mogę dodać, że te wyprawy są bogatsze o wiele innych aspektów, a odkrycie źródłowych słów miejsc, w których ostatnio najczęściej przebywam, stało się podsumowaniem esencji tych podróży. Uzdrowienie i lekarstwo. To uzdrowienie przejawia się poprzez powrót do siebie, wsłuchanie się we własne potrzeby, większą świadomość, czucie, uzdrawiający dotyk, a także przez zdrową i wysokowibracyjną żywność, ruch (jogę i taniec) oraz przebudzenie percepcji artysty, który jest w stanie sam tworzyć swoje życie.

Od lewej: Ewa Issa i Aneta (fot. madzia Lubowiecka)
Ewa Issa (po lewej), po prostu JEST (fot. Madzia Lubowiecka)

LEKCJA NR 7: NIE MA POWROTU

Minęły dwa tygodnie. Wracamy do Polski. Nie, nie „wracamy”. Słowo „wracać” ma w sobie energię cofania się. A przecież czas przed Bali i czas po Bali jest inny. I nie po to poleciałam tak daleko, żeby wracać do tego, co było wcześniej. Dlatego nie wróciłam z Bali do Polski, a przyleciałam, ugruntowana w przekonaniu, że jesteśmy kreatorami własnego życia. Z uwrażliwieniem na sztukę przyszło do mnie uwrażliwienie na moc myśli, które przepuszczamy przez umysł, i słów, które wypowiadamy. A także pragnienie, by robić w życiu tylko to, co sprawia przyjemność.
A inne uczestniczki? Madzia odkryła jogę i… siebie. – Pojechałam po spokój, wiedzę i gotowość – mówi. – Moja intencja to Ja. Pierwszy raz tylko i wyłącznie Ja. W objęciach wyspy spotkałam się z sobą i byłam zdziwiona, gdy okazało się, że spotkałam piękną, zaradną, sprytną i zdolną kobietę. Niby wiedziałam o tym wcześniej, ale teraz czuję to w każdym kawałku mojego ciała. Pozbyłam się wielu przekonań, przekroczyłam wiele stref komfortu, nauczyłam się wiele i stałam się bardziej sobą.
Dla Kai to pierwszy tak długi wyjazd od 11 lat. – Jako mama pozwoliłam sobie wyjechać z domu na tak długi czas, zwolnić się od obowiązków, wypocząć, naładować akumulatory. Jako coach jechałam, aby towarzyszyć w podróży innym. Jako twórca – by dać sobie przestrzeń do kreacji. Co mi zostało? Poza wrażeniami z geograficznej podróży – efekty podróży wewnętrznej. Połączenie z prawem wybierania tego, w co chcę się angażować. Odwaga w byciu sobą – więcej JA w moich słowach. Doświadczenie łatwości i lekkości – łatwo mi obejmować to, co pojawia się trudnego, i to trudne się w objęciu rozpuszcza.

Ciałem jestem już w Krakowie. Nie rozpamiętuję tego, co się wydarzyło, by nie przywiązywać się do przeszłości. Dziś cieszę się polską jesienią, a Bali mam w sercu i lecę tam ponownie za pół roku. Po więcej. Chcę na tę wyprawę do raju zabrać kobiety, które marzą o podróży w głąb siebie. Bali jest żeńskim czakramem Ziemi. To, co u nas jest trudne, tam dzieje się bez wysiłku. Tam lata medytacji możesz zastąpić jednym dniem zachwytu i rozpoznania. Chcesz lecieć ze mną?

Zobacz NOWE TERMINY (październik 2019)

Bali
Radość – stan naturalny (fot. Ewa Issa Tifaret)