Najgorętszym trendem mroźnej zimy jest morsowanie. Zatem informuję, że… ja też morsowałam.
Morsowanie nigdy nie było na liście rzeczy, które chciałabym zrobić. Należało raczej do kategorii: „Nigdy w życiu”. Jestem zmarzluchem i do wody w otwartych przestrzeniach wchodzę rzadko nawet latem (no chyba, że jest naprawdę baaardzo gorąca).
Jak to się więc stało, że i ja zaczęłam morsować? Tyle osób wokół mnie morsuje, że chyba przesączyła się do mojego mózgu myśl, że mogłabym sprawdzić, jak to jest.
Najpierw weszłam do rzeki Marózki na Warmii z kobietami z Kręgów Kobiet (weszłam częściowo, tylko do ud, bo wtedy jeszcze nie wierzyłam, że jestem gotowa zanurzyć się cała), a potem już w Krakowie na Bagrach z Kobietami Krakowa, społecznością, którą współtworzę w ramach projektu Fundacji Miasto Kobiet. Chciałabym, aby morsowanie z jednorazowej przygody zamieniło się w styl życia, i chyba jest taka szansa, bo gdy piszę te słowa, mam za sobą już 3 pełne zanurzenia w zimnej, lodowatej wodzie.
Zalety morsowania
Jest ich długa lista, ale skupię się na trzech:
1. Lepsza odporność
Czyli coś, co teraz jest w centrum uwagi, bo żadna instytucja, preparat ani szczepionka nam jej nie zagwarantują. Nasza odporność jest w naszych rękach.
2. Endorfinowy haj
Endorfiny to radość, energia, uśmiech na twarzy. Od dawna uważam, że największym problemem ludzkości jest niedosyt w odczuwaniu radości. W czasie morsowania, w zetknięciu z zimnem, następuje w organizmie wybuch koktajlu chemicznego z naszych hormonów szczęścia.
4. Poczucie mocy
Zrobienie czegoś, co nie mieściło się nawet w sferze wyobraźni (wejść zimą do wody???) jest takim przekroczeniem granic, że potem można już naprawdę wszystko.
To moja lista zalet, ale w „Mieście Kobiet” pisałam ostatnio o Oli Moore, prywatnie bardzo bliskiej mi osobie, która dzięki morsowaniu (a dokładniej dzięki metodzie Wima Hofa, czyli specjalnemu oddychaniu połączonemu z zanurzaniem się w zimnej wodzie) wyszła z depresji poporodowej (Zobaczcie tutaj: Metoda Wima Hofa na depresję)
Jak zacząć morsować?
Najlepiej znaleźć kogoś, kto już to robi i się do niego przyłączyć.
Mnie do otwarcia się na ten pomysł zainspirowało to, że tak dużo osób wśród znajomych morsuje. A zaraz potem idea sfinalizowała się w grupie Kobiet Krakowa jako nasza wspólna inicjatywa, którą skoordynowały morsująca od dawna (od 11 lat) Barbara Bogacka i morsująca od tego roku Katarzyna Maria Zawadzka. Po chwili okazało się, że morsujących doświadczonych jest więcej (Eliza Wielgosz-Bartoszek robi to od 7 lat i prowadzi profil na fb „Morsowanie jest cool”), a dziewczyn, które chciałyby spróbować też sporo. I tak zaczęłyśmy, chyba przy -6 stopniach pierwszy raz, i kontynuujemy do dziś, co opisałam w artykule: Morsowałaś? Bo my tak! 4 zalety morsowania i 7 kroków jak się przygotować
A jak ty możesz zacząć morsować?
1. Znajdź towarzystwo
Znajdź osobę lub grupę, która morsuje, która będzie cię inspirować, motywować, gdy nie będzie chciało ci się wyjść z domu, a także zapewni ci bezpieczeństwo.
2. Zrób to
Gdy wchodzisz do wody, nie zastanawiaj się, po prostu wejdź, wyrównaj oddech, bądź.
Wyłącz głowę, a w zamian włącz oddech i odczuwanie ciała
3. Ciesz się
Rób to dla siebie, a nie dla wyników i przerzucania się opowieściami, kto dłużej wysiedzi w wodzie. To ma być bezpieczne i w granicach twojego komfortu. I ciesz się efektami, bo gwarantuję, że cię zaskoczą.
W artykule, który wcześniej zlinkowałam, znajdziecie sporo informacji, jak się przygotować technicznie (co zabrać, rozgrzewka, itp.), a oprócz tego polecam wam te dwa filmy:
Na koniec polecam dwa filmy:
Stefan z „W Gruncie Ruchu” świetnie opowiada o głębszym poziomie morsowania niż zwykłe wejście do wody. Zachęca też do zanurzenia głowy i wyjaśnia, dlaczego bolą stopy i ręce
SpecBabka, czyli Kaludia Pingot pokazuje jak morsuje z wykorzystaniem w rozgrzewce metody Wima Hofa
A więc jak? Morsowałeś? Morsowałaś?