To było jakieś dziesięć lat temu. „Miasto Kobiet” weszło w najlepszą fazę rozwoju. Patrzyłam na comiesięczne podsumowania przysyłane mi przez księgową i nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.

 

Wynikało z nich, że bardzo dobrze zarabiam. Ale zamiast euforii towarzyszyło mi niedowierzanie, że to się nie dzieje naprawdę, i lęk, że zaraz to stracę.

LEPIEJ NIE MIEĆ, BO WTEDY SIĘ NIE STRACI

Chyba rozsiewałam czarnowidztwo dookoła, bo jedna z pracujących wtedy w redakcji kobiet zapytała: Aneta, czemu tak ciągle panikujesz i ostrzegasz, że może być gorzej, skoro jest tak dobrze? Odpowiedziałam jej, że znam po prostu życie, że lepiej być przygotowanym na najgorsze, że już mam doświadczenie pracy w firmie, którą rozłożył kryzys.
No i… przyszedł kryzys. Wykrakałam, można powiedzieć (więc gdyby ktoś pytał, dlaczego w 2008 roku Lehman Brothers upadł, to ja załatwiłam).

Wtedy jeszcze nie załapałam o co chodzi, to przyszło później. Wtedy miałam wręcz satysfakcję, że taka byłam przewidująca („a nie mówiłam, że tak będzie”). Wtedy wręcz odczułam ulgę, że znowu jest tak, jak trzeba i nie muszę się zastanawiać, co z tą nową sytuacją, gdy mam dużo pieniędzy, zrobić. Wtedy nie widziałam wpisanego w moje życie wzorca, że jak miałam pieniądze to dążyłam, żeby nie mieć ich więcej poza pewien wyobrażalny dla mnie poziom. Gdy było ich za dużo, uruchamiały się mechanizmy sabotujące, pojawiały się różnego rodzaju „straty”, które dążyły do zniwelowania nadwyżki.

Przypomniałam to sobie, gdy Celestyna Osiak, money coach opowiadała w czasie Klubu Miasta Kobiet (24 stycznia 2018) swoją podobną historię: – Jestem przedsiębiorczynią od 1997 roku i bardzo długo w swoim biznesie miałam problemy z pieniędzmi. Zawsze zarabiałam bardzo dużo, ale nigdy nie miałam pieniędzy. Przychodziły na konto i nagle znikały, jak w czarnej dziurze. Dziesięć lat zajęło mi zrozumienie, dlaczego tak się dzieje. Odkryłam, że przez większość życia bałam się pieniędzy. Tymczasem, żeby ich mieć pod dostatkiem, trzeba nawiązać z nimi normalną relację, lubić je, szanować i stosować formułę ZIWO, czyli Z – zarabiać, I – inwestować, W – wydawać i O – odkładać.

ALEŻ SIĘ TRZEBA NAHAROWAĆ NA TE PIENIĄDZE

Czy jeszcze dla kogoś jest odkryciem, że za stanem konta stoją przekonania, jakie mamy na temat pieniędzy i zarabiania?
Pieniądze szczęścia nie dają.
Albo jest się mądrym albo bogatym.
Żeby mieć pieniądze trzeba się strasznie naharować.
Pierwszy milion trzeba ukraść.
Albo te wszystkie przekonania o niezasługiwaniu na pieniądze. Wstydzie, że się ma za dużo, podczas, gdy inni cierpią niedostatek. Albo że za pewne rzeczy nie wypada brać pieniędzy.

W moim domu rodzice na pieniądze pracowali naprawdę ciężko. Potrzebowałam bardzo mocno przeorać świadomość, żeby swoim wagonikiem wyskoczyć z torów, jakimi oni jechali, a i tak czasem jeszcze zdarza mi się wpadać w stare koleiny. Bo najczęściej te przekonania są nieuświadamiane, a nawet, gdy się już do nich uda dokopać, przypomina to karczowanie lasu, który ciągle odrasta.
Żeby zacząć karczowanie (nie do końca podoba mi się ta metafora, bo jednak wolę lasy żywe niż wykarczowane, ale dobrze tu pasuje), potrzebny jest impuls. Takim impulsem może być odpowiednio zadane pytanie przez odpowiednią osobę w odpowiednim czasie. Celestyna Osiak parę takich pytań zadała w czasie spotkania KMK, a kontynuować je będzie podczas warsztatów „Finanse z duszą”, jakie Fundacja Miasto Kobiet organizuje w najbliższą sobotę (24 lutego 2018).

Warsztaty Finanse z duszą – 24 lutego 2018
Warsztaty Finanse z duszą – 24 lutego 2018, KLIKNIJ

 

ALCHEMICZKA, GENERATOR BOGACTWA I DZIKIE KONTO

Dziś jestem na etapie bycia Alchemiczką pieniędzy, jak ich potrzebuję to one się znajdują. Bardzo mocno poczułam to półtora roku temu, gdy zapragnęłam wyjechać na Bali, nagle, spontanicznie, nieoczekiwanie, i pragnienie było tak mocne, że pieniądze nie miały znaczenia. Zaraz potem nauczona tym cudownym doświadczeniem, że jak potrzebuję to mam, zapragnęłam wyjechać na miesiąc na Sri Lankę, całą rodziną, i też pieniądze, o dziwo, nie stanowiły problemu.
Dużo się wtedy nauczyłam o pieniądzach, pragnieniach i przekonaniach.

Ze spotkania z Celestyną Osiak zapamiętałam jeszcze te trzy myśli:

Celestyna Osiak: Traktuję pieniądze jak żywą istotę i słyszę, jak one mówią: „mamy dość tego, że ludzie zwalają na nas wszystkie swoje nieszczęścia”. Nie mówcie więc np. że nie jedziecie na wymarzone wakacje, bo was nie stać. Zadajcie sobie pytanie, co możecie zrobić, żeby na nie zarobić.

Spośród wielu fraz, które wywaliłam na dobre ze słownika, jest „nie stać mnie”. Nie istnieje dla mnie, tak samo, jak nie ma w moim słowniku słów „muszę” i „powinnam”.

Celestyna Osiak: To na czym się skupiasz, wzrasta. Dlatego jeśli masz firmę, stosuj tzw. generator bogactwa, czyli zapisuj codziennie przychody. Tak funkcjonują ludzie zamożni – są świadomi kosztów, ale skupiają się na przychodach.

To jest przyjemnie re-odkrywcza myśl, bo przecież wiedziałam, że to co zasilamy energia wzrasta, ale stosowałam w innych obszarach życia. Teraz, gdy sprawdzam stan konta, patrzę na to co mam, a nie, że za dwa dni jak zapłacę podatek, tego nie będzie.

Celestyna Osiak: Dzikie konto. Znajdź bank na końcu miasta i załóż w nim konto. Tzw. dzikie konto. Jak będą chcieli dać ci do niego kartę, powiedz: nie. Jak będą chcieli dać ci dostęp do bankowości internetowej, powiedz: nie. Ustaw sobie ze zwykłego konta przelew automatyczny na to dzikie konto. To nie musi być duża kwota, ważne, żeby była wypłacana regularnie. Za parę lat zdziwisz się, ile tam już ci się uzbierało.

Dlaczego ja jeszcze nie mam dzikiego konta, no dlaczego?

Celestyna Osiak
Celestyna Osiak w czasie spotkania Klubu Miasta Kobiet (fot. Barbara Bogacka)
Celestyna Osiak i Aneta Pondo
Aneta Pondo i Celestyna Osiak w czasie spotkania Klubu Miasta Kobiet (fot. Barbara Bogacka)
Celestyna Osiak i Aneta POndo
Aneta Pondo i Celestyna Osiak w czasie spotkania Klubu Miasta Kobiet (fot. Barbara Bogacka)
19. spotkanie Klubu Miasta Kobiet (fot. Barbara Bogacka)
19. spotkanie Klubu Miasta Kobiet (fot. Barbara Bogacka)