Właśnie napisałam wstępniak do najnowszego numeru „Miasta Kobiet” i pomyślałam, że gdybym kilkanaście lat temu, gdy zabierałam się za napisanie pierwszego wstępniaka w życiu, przeczytała taki tekst, byłoby mi łatwiej. Mimo iż piszę o wstępniaku, wiele z tych reguł da się zastosować do innych tekstów.

Zacznę od tego, że był czas, kiedy nie pisałam wstępniaków. Zaczęłam je regularnie zamieszczać w „Mieście Kobiet” dopiero pod koniec trzeciego roku funkcjonowania, gdy magazyn na stałe zyskał objętość 64 strony (i zaraz potem więcej).

Wcześniej nie pisałam, bo:
1) uważałam, że szkoda miejsca na mój wstępniak, gdy tyle jest ciekawych tematów, bohaterów i tekstów innych dziennikarzy;
2) uważałam, że nie mam nic istotnego do powiedzenia, a przynajmniej nic na tyle istotnego, żeby zabierać na to całą stronę z gazety;
3) krępowało mnie wybijanie się na pierwszy plan, odczuwałam dyskomfort z poczucia, że jest to lansowanie siebie, a ja budowałam markę Miasto Kobiet, a nie Aneta Pondo

Ale potem wyluzowałam 🙂 i popłynęło

Co to jest wstępniak

Wstępniak to artykuł, który jest zapowiedzią tego, co w numerze lub prezentacją stanowiska redakcji wobec jakiegoś aktualnego problemu. Wstępniak pisze redaktor naczelny. Zdarzają się wyjątki, czyli wstępniak może być napisany też przez redaktora prowadzącego, zastępcę redaktora lub dziennikarza.

Rodzaje wstępniaków

Ja dzielę wstępniaki na dwa typy:
1) wstępniak typu: rozbudowany spis treści, czyli zapowiedź najważniejszych materiałów w gazecie
2) wstępniak typu: felieton, utrzymany w osobistym tonie, odnoszący się do jakiejś idei.

Oba typy mają odniesienia do zawartości numeru, różnica tkwi w proporcjach

Jak napisać wstępniak

1) Krótko, celnie, błyskotliwie. Wstępniak jest przystawką do zawartości gazety. Ma pobudzić kubki smakowe ciekawości.
2) Jeden wstępniak = jedna myśl. Nie próbuj przekazać w tekście na jedną stronę całej swojej wiedzy na temat świata, bo się nie da, a przede wszystkim dlatego, że wtedy czytelnik będzie miał taki zamęt w głowie, że niczego nie zapamięta. Skup się wokół jednej idei, jednej sceny, jednej anegdoty.
3) Przykuj pierwszym zdaniem (np. „Na pytanie czy jest niegrzeczna, odpowiedziała, że jest… bardzo dobrze wychowana”)

4) Napisz zdanie do podkreślenia. Mam taką prywatną regułę, zgodnie z którą tekst jest dobry, jeśli przynajmniej jeden akapit jest w nim bardzo dobry; a akapit jest bardzo dobry, jeśli przynajmniej jedno zdanie jest w nim doskonałe i tak celne, że chce się sięgnąć po flamaster i je podkreślić. To może być jakaś uniwersalna prawda, błyskotliwe spostrzeżenie, cytat, pięknie sformułowane zdanie, kontrowersyjna myśl (np. „Czasami wolimy umrzeć niż przeprosić”)

5) Puenta. Najważniejszy jest początek. I koniec. To co pomiędzy też jest bardzo ważne, ale bardzo dobry posiłek zapamiętamy, gdy domknie go wyśmienity deser. Ten koniec to może być ostatni akapit lub ostatnie zdanie (np. „Świat nie potrzebuje więcej ludzi bezmyślnie podążających za ideami produkowanymi przez mniejszość dla mentalnego i materialnego zniewolenia większości. Świat potrzebuje ludzi, którzy zakwestionują zastany porządek. Którzy mają odwagę być sobą”)

Dobre zdanie/fragment, trafna myśl/diagnoza społeczna, może sprawić, że twój wstępniak poruszy w czytelniku jakąś część jego wrażliwości i że będzie chętnie cytowany.

Jak znaleźć temat do wstępniaka

Punktem wyjścia jest u mnie:
1) artykuł w magazynie (lub grupa artykułów dająca się sprowadzić do wspólnej idei). Np. we wstępniaku z nr 3/2019 wyszłam od wywiadu z Agą Szuścik, w którym opowiadała o raku szyjki macicy. TUTAJ cały tekst

Zaczęłam zdaniem: „Aga Szuścik mówi, że sama jest sobie winna, że zachorowała na nowotwór”, które może przyciągnąć, bo jest jak walnięcie między oczy, jest w nim i kontrowersja (jak można twierdzić, że nowotwór jest nasza winą?) i tragedia (bo choroba), a skończyłam deklaracją, że pójdę na cytologię. Taka deklaracja jest też zawezwaniem Czytelniczek, hej, dziewczyny, zróbcie to samo. Ale myśl przewodnia wstępniaka jest szersza. Był on dla mnie opowieścią o tym, że my wiemy, co robić, żeby było nam lepiej w życiu, mamy do tego wiedzę i narzędzia, tylko, że problem polega na tym, że z nich nie korzystamy. Tak samo na odwrót, wiemy bardzo dobrze, co nam szkodzi, ale nie możemy się przed tym powstrzymać.

2) bodziec zewnętrzny. Coś przeczytałam, usłyszałam, obejrzałam. Potem sprawdzam, czy mam dla tego kontekst w gazecie i na ogół mam.

Przykładowo, poruszył mnie kiedyś krótki film o Maggie Doyne, Amerykance, która jako osiemnastolatka wyruszyła w świat, a teraz ma fundację wspierającą sieroty wojenne i kobiety w Nepalu. Zaczęłam tak: „Amerykanka Maggie Doyne obudziła się pewnego dnia przerażona, że niewiele wie o sobie i o tym, co chciałaby w życiu robić. Miała 18 lat. Spakowała plecak i ruszyła w świat. Nigdy wcześniej nie podróżowała, nigdy wcześniej nie opuściła swojego kraju”.

Pociągnęłam potem tę opowieść, jak w Nepalu spotyka sieroty wojenne i załamuje się, bo nie może poradzić sobie z ogromem cierpienia, jakie ją otacza. A potem spotyka dziewczynkę Hemę i mówi do siebie: „Okej, Maggie, zapomnij o 80 milionach, i zacznij od jednej Hemy”. To zdanie zbudowało mi cały felieton, który był tekstem o rozumieniu pomagania, o sposobie działania w świecie, by nie zapaść się w czarną dziurę bezsilności, tylko odnaleźć w życiu sens. Powiązałam go z zawartością numeru w ten sposób, że akurat zamieszczaliśmy dużą relację z naszego Festiwalu Rok Kobiet: „Widzę podobnie naszą rolę w świecie. Wyobrażam sobie, jak każda z 600 kobiet uczestniczących w Festiwalu Rok Kobiet skupia się na jednej konkretnej sprawie, która jest jej pasją, jej misją, jej przeznaczeniem. W ten sposób dobre idee zmieniają rzeczywistość. Z naszym potencjałem możemy osiągnąć wszystko.” TUTAJ cały tekst

Skąd wiem, że ktoś czyta moje wstępniaki

Poza tym, że to widać w klikalności, gdy wstępniak z papieru zostanie przeniesiony do portalu, to zdarza mi się usłyszeć od kogoś, że przeczytał i myśli tak samo (lub się ze mną nie zgadza). Dowiaduję się też, że wstępniak kogoś do czegoś zainspirował albo mu przypomniał o czymś odstawionym w kąt i zaniedbanym. Widzę też w postach na fb udostępniających moje wstępniaki, które zdania rezonują najbardziej z czytelnikami.

Kilka razy przyszły czytelniczki do redakcji z „Miastem Kobiet” i podkreślonym fragmentem wstępniaka, żeby mi powiedzieć, że są tu, bo… i tu następuje opowieść o tym, co w tym, co napisałam zobaczyły, i co to w nich uruchomiło.

Kiedy pisze się wstępniak

Ja piszę, gdy już wszystkie inne materiały są przygotowane i złożone. Pracę nad gazetą uważam za zakończoną, gdy napiszę wstępniak. Oczywiście jest jeszcze potem kilka godzin poprawek i pracy grafika, aby przygotować pliki do druku, ale dla mnie napisanie wstępniaka jest mentalnym domknięciem numeru.
Nie potrafię wstępniaka zaplanować i napisać wcześniej. Ale mam do siebie zaufanie, że zdążę, że gdy przyjdzie ten właściwy moment, słowa same popłyną. Oczywiście, nie zawsze tak było. Kiedyś panikowałam, że nie zdążę, że nie mam pomysłu, że nie mam nic do powiedzenia.
Czasem wiem kilka dni wcześniej, o czym będzie wstępniak, bo jakiś temat krąży mi po głowie, a czasem tylko wydaje mi się, że wiem, a potem siadam i piszę o czymś zupełnie innym. Tak było tym razem. Wstępniak miał się zacząć od słów: „Mam na imię Aneta i 15 lat temu założyłam Miasto Kobiet”. A potem je wykreśliłem i napisałam coś zupełnie innego. Zajęło mi to godzinę. Ekspresowo. Na ogół piszę dwie godziny, ale zdarza się i dłużej, gdy wiem, co chcę przekazać, ale słowa wydają mi się nie dość doskonale.

Pierwsze moje wstępniaki były sztywne i nijakie, teraz są bardzo osobiste, dzielę się w nich swoją wizją świata, piszę o tym, co dla mnie jest w danym momencie ważne. Podejrzewam, że gdyby ktoś zadał sobie trud przeanalizowania ich, dostrzegłby jakiś wzorek, a na pewno powtarzalność pewnych wątków.