W niedzielę poznałam Ewę Issę, w piątek kupiłam bilet, trzy tygodnie później wylądowałam na Bali. To była najszybsza, najbardziej spontaniczna i najlepsza decyzja jaką podjęłam. Zarazem decyzja oczywista, bo prowadziły mnie do niej ostatnie lata mojego życia.

 

Lekcja nr 1 Pragnienie

Nie planowałam Bali. A już na pewno nie teraz. Nie sama. A jednocześnie byłam tak przesiąknięta tym pragnieniem, że odczytał je bezbłędnie mój mąż. Jest wrześniowy wieczór, opowiadam przy kolacji o Zgromadzeniu Kręgów, z którego właśnie wróciłam. Opowiadam też o Ewie Issie, która była tam krótko, a mocno zaznaczyła w przestrzeni swoją obecność. Opowiadam o tym, że mieszka pół na pół w Indiach i na Bali, że i my może kiedyś…, może na wiosnę… Mój mąż patrzy na mnie i mówi: „Jak masz ochotę to leć na Bali. Przecież możesz sama. Ja zostanę z dziećmi.” Mówi coś, czego w ogóle nie brałam pod uwagę, wyjazd bez nich? bez męża i dzieci? Niby nie jest to dla mnie nowość, bo od paru lat w każde wakacje jeżdżę sama na tygodniowy reset, ale nie tak daleko i nie na dwa tygodnie. I mówi to serio.
Sprawdzam, najbliższe warsztaty Bali Transcendental Art prowadzone przez Ewę Issę Tifaret są za trzy tygodnie. Nie czekam do wiosny, kupuję bilet od razu.
Przełamuję wszystkie dotychczasowe ograniczenia w głowie, że się nie da, że to niemożliwie, że mnie nie stać, że przecież praca, że już miałam w tym roku, jak nigdy wcześniej, 3 tygodnie wakacji. Nie zniechęca mnie też to, że w programie wyjazdu jest malowanie, a ja pędzel w ręce trzymałam ostatni raz w podstawówce i mam mocno ugruntowane zdanie na temat swojego artystycznego beztalencia. Nie zastanawiam się, czy aby na pewno ta decyzja jest dobrze przemyślana. Doświadczam z przyjemnością tego, jak łatwo materializuje się pragnienie, gdy jest się w nim zanurzonym po każdą komórkę ciała. Wtedy nie ma potrzeby myśleć, co i jak zrobić, by je zrealizować, ono urzeczywistnia się samo, wystarczy jedynie po nie sięgnąć.
W dniu wyjazdy uruchamia się jeszcze program, ciężkiego kalibru, czy to w porządku, że ja jadę w tak piękne miejsce, a rodzina zostaje w domu? Ale samolot zrywa się do lotu i zanim po 17 godzinach wyląduje w raju, przeszłość zostaje za mną.

Co było dalej? Czytaj Bali – podróż do Raju, część 2

Masz ochotę jechać na Bali? Zobacz NOWE TERMINY


(Kobiece przebudzenie na Bali – październik 2019)

Bali, Ubud, Pola ryżowe
Pola ryżowe niedaleko Ubud (fot. Madzia Lubowiecka)
pola ryżowe, bali
Dokąd zmierzamy? Od lewej: Danusia, Ewa, Ania, ja (fot. Madzia Lubowiecka)
Bali, ceremonie
Przygotowania do ceremonii z okazji pełni księżyca zaczynają się już tydzień wcześniej (fot. Madzia Lubowiecka)
Bali, wodospad
Dzień wody. Najpierw była kąpiel w morzu potem w wodospadzie (fot. Madzia Lubowiecka)
Bali time
Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Na zdjęciu – ja z Ewą Issą (fot. Ewa Issa Tifaret)