– Pani Aneto, czy to, że pani napisała mi wczoraj, że pani praca dla mnie jest nieopłacalna, oznacza, że mam sobie szukać innej agencji? – głos w telefonie brzmiał zasadniczo. Dodam, że był to głos jednej z najlepszych klientek, z którą współpracuję od kilku lat, i którą bardzo lubię (ze wzajemnością, jak sądzę).
W ułamku sekundy umysł przeskanował wczorajszą korespondencję. Owszem, wysłałam mail, w którym przypomniałam o zaległych fakturach, jednak nie użyłam sformułowania, że moja praca dla niej jest nieopłacalna. Byłoby ono zarówno nieprawdziwe, jak i niedyplomatyczne (gdyby do mnie tak ktoś napisał, to odpowiedziałabym mu prawdopodobnie „OK, w takim razie znajdź sobie coś, co ci się będzie opłacało”).
Ze spokojem odpowiedziałam:
– Biorę pełną odpowiedzialność za to, co napisałam, ale nie biorę odpowiedzialności za to, co pani przeczytała. Jestem przekonana, że nie napisałam, że moja praca jest nieopłacalna, bo tak nie myślę. Może sprawdźmy to od razu – zaproponowałam, odnalazłam mail i przeczytałam: – „Bardzo proszę o zapłatę, bo od października nasza praca jest nieopłacona”. Widzi pani, napisałam „nieopłacona”, bo nie zostały opłacone faktury, a nie „nieopłacalna”.
– A, no tak, dobrze, czyli źle to przeczytałam – z klientki zeszło napięcie i dalej rozmowa potoczyła się gładko.
Biorę odpowiedzialność za to, co mówię i za to, co piszę. Nie mogę brać jednak odpowiedzialności za to, co ktoś w tym usłyszy, przeczyta i co z tego zrozumie.
W opisanej historii chodziło wprost o błędne odczytanie słowa, a błąd wynikał prawdopodobnie z emocji (prośba o zapłatę mogła wyzwolić poczucie winy, a poczucie winy odruch obronny, a odruch obronny – atak, który domagał się potwierdzenia w tym, co napisałam, itd.). Mózg dopasowuje rzeczywistość do jego własnych, chwilowych potrzeb. Jeśli jakieś słowo czy sytuacja uruchomi negatywne skojarzenie, to każde następne zdanie czy gest te emocje podsyca, nakręca, przeinacza, aby pasowały do przyjętej na początku interpretacji. Zrobi literówkę w odkodowywaniu treści, coś ominie, coś innego dopowie lub nie zauważy przeczenia „nie” w zdaniu i odczyta wszystko na opak. W przypadku słowa pisanego można do wypowiedzi powrócić, sprawdzić, wyprostować. Ale gdy się rozmawia? Jak udowodnić, że się powiedziało coś innego niż ktoś usłyszał?
Sytuacja jeszcze bardziej komplikuje się, gdy słowa słyszymy prawidłowo, ale przypisujemy im intencje, które adresatowi nigdy nie przyszłyby do głowy. Współpracowałam kiedyś z dziewczyną, która była mistrzynią w odczytywaniu „ukrytych” znaczeń. Moje neutralne „popraw proszę to zdanie, bo jest w nim błąd”, uruchamiało w niej ciąg dramatycznych skojarzeń: „zrobiłam błąd, jestem beznadziejna, znowu zawaliłam, dostałam ochrzan, na pewno chce mnie zwolnić”.
O skrajnym przypadku takich rozmów ze sobą opowiadała mi koleżanka. Jej znajomej, bardzo nieśmiałej i zamkniętej w sobie kobiecie, uruchamiała się mega-wyobraźnia, gdy uśmiechał się do niej kolega z pracy. Była przekonana, że zaraz zaprosi ją na randkę, widziała już jakie kwiaty jej kupi, o czym będa rozmiawiać, kiedy ją pocałuje po raz pierwszy. Na końcu tego łańcucha był ślub. Kiedy za uśmiechami kolegi nie poszło zaproszenie nawet na kawę, poczuła się zdradzona i zareagowała agresją.
Skoro już mowa o skrajnościach to przypomniała mi się opowieść o króliczku i sekatorze. To szło mniej więcej tak:
Króliczek chciał obciąć żywopłot w ogrodzie, ale nie miał sekatora. Postanowił pożyczyć go od sąsiada. Idzie więc do sąsiada i myśli:
„Jak dobrze, że mam takiego fajnego sąsiada, bo mogę od niego pożyczyć sekator. Przyjdę do niego i powiem mu: Cześć, czy możesz mi pożyczyć sekator?. A on mi odpowie: No jasne, a do czego ci ten sekator? To ja mu odpowiem, że to moja sprawa. A on na to, że jak sekator jest jego, to chciałby wiedzieć, co nim będę obcinał. To ja mu wtedy powiem, że jak tak, to żeby wiedział, że jego sekator wcale nie jest taki fajny. A jak on mi wtedy…
I tak szedł, kłócąc się sam ze sobą, coraz bardziej zły i zacietrzewiony. Dotarł do domu sąsiada, zadzwonił, a kiedy ten otworzył drzwi, wkurzony Króliczek wypalił: W dupie mam twój sekator!
To samo działa w druga stronę. Ja też mogę coś źle usłyszeć, przeczytać, zinterpretować. Jeśli mam tego świadomość wzrasta moja uważność na to, jak odbieram komunikaty płynące ze świata i staram się nie nadinterpretowywać, co ktoś miał na myśli.
Klientka poddusiła w sobie przez jeden dzień emocje i zadzwoniła do mnie. Miałyśmy szansę wyjaśnić nieporozumienie. A gdyby nie zadzwoniła i postanowiła się obrazić? Mogłaby na przykład, jak ten króliczek, pokłócić się ze sobą, i za jakiś czas poinformować mnie, że na ma w d… współpracę ze mną, a jak kompletnie nie wiedziałabym o co chodzi. Dlatego lepiej od razu wyjaśniać takie rzeczy, bo z drobnych nieporozumień wyrastają ściany nie do przebicia.
Aneta- super wpis- dzięki,Chciałabym go pokazać mojej klientce . Tej STRATEGICZNEJ. I tej która od listopada nie odbierała telefonu. W tym czasie dzwoniłam do nie raz w tygodniu, później dwa razy na tydzien w sprawie rocznej umowy . W lutym pani mailem potwierdziła zminimalizowany kontrakt -w oparciu o dotychczasowe warunki cenowe. . Niefortunnie trafiło na mój moment chorobowy- zapalenia wszystkiego co się da, i co uniemozliwa wydawanie z siebie głosu przez więcej niż 30 skeund. Napisałam więc,że powinnam się targować , jednak zgadzam się na jej warunki i przesyłam umowe – bo nie mam siły podnieść słuchawki do ucha.. Nie mam siły knuć na mailu i prowadzić zawiłych negocjacji , gdy głowa podpowiada, że to nie czas , nie miejsce i nie Klient z którym trzeba się szarpać o 100 zł . Ze lepiej wspólnie założyć że ” odbijemy to w ciągu roku na przykład przy kampaniach specjalnych dodatkowych projketach”. Efekt? Klientka obrażona- bo to co napisałam o sobie ( że nie mam sily podnieść telefonu ) potraktowała jako zarzut pod swoim adresem ( ze nie odbiera telefonu). I jest urażona że ja jestem złośliwa i zarzucam jej knucie i zawiłe negocjacje .Oddzwoniłam- i o dziwo telefon został odebrany- ale foch pomimo wytłumaczenia że pisałam o SWOJEJ słabości- nie minął.
Wniosek?Jeżeli rozmawiasz z generation X to mail nie dłuższy niż jedna linia ( bo czytanie ze zrozumieniem wysiada).Zero osobistych odczuć bo rykoszetem ugodzi cię EGCENTRYZM .Pewnie gdybyś napisała suche księgowe ” brak płatności za FV w X, XI, XII , I na kwotę X, usłysząłabyś że ona pochowala matkę , babkę , psa i 3 rybki z akwarium i liczy na zrozumienie ,i szczególne traktowanie. Mając całkowicie pod ogonem czy twoje dzieci i ty macie na chleb , masło i mleko. Najlepszą metodą obrony jest FOCH !!!
Najgorsze jest to, że foch zostaje na długo. Mam klienta, który kiedyś się o coś obraził (coś mu się wydawało, potem okazało się, że niesłusznie i że nie miał racji). Po paru latach on nie pamięta, że rzecz została wyjaśniona i że nie miał racji, za to te złe emocje zapisały się w nim tak, że do dziś nie ma jak jak ich wymazać, ciągle pamięta.