Moja mowa mocy, wygłoszona na wernisażu wystawy #KobietyKrakowa (Hevre, 3 października). 

Mam na imię Aneta i 15 lat temu założyłam Miasto Kobiet. Opowiem wam jak założyć firmę, gdy kapitał na start wynosi 0 zł. 15 lat temu nie miałam bogatego męża, ani bogatych rodziców, w sumie do dziś ich nie mam, miałam na koncie 0 zł, ale to nie znaczy, że nie miałam kapitału, bo kapitał to nie tylko pieniądze. Miałam inne wartości.

Po pierwsze DOŚWIADCZENIE. Przez 4 lata pracowałam w czasopiśmie Miesiąc w Krakowie. Poznałam tam każdy etap robienia gazety. Sprzedawałam reklamy, pisałam artykuły, wymyślałam nowe produkty, poznałam proces korekty i składu od podszewki, jeździłam nocami do drukarni, żeby akceptować arkusze do druku. Wiedziałam, ile co kosztuje, i przede wszystkim, co może pójść nie tak.

Po drugie RELACJE. Kiedy założyłam Miasto Kobiet mogłam zadzwonić do klientów, którym wcześniej sprzedawałam reklamy i powiedzieć im, że mam świetny produkt. Mogłam zadzwonić do  dziennikarzy i zaproponować im współpracę. Mogłam zadzwonić do drukarni i poprosić o wydłużony termin płatności. Znałam też Elizę Luty, która była pierwszą graficzką projektującą „Miasto Kobiet” i która do tej pory robi do niego okładki. Eliza w tej chwili projektuje też i składa moją książkę „Mocne rozmowy”.

Po trzecie PRACOWITOŚĆ, przy czym pracowitość nie oznacza jedynie przesiadywania w pracy wiele godzin, bo to może zmienić się pracoholizm, czego notabene na pewnym etapie nie uniknęłam. Pracowitość oznacza, że nie było takiej czynności, której bym się nie podjęła, którą uważałabym za uwłaczającą mojej godności. Byłam właścicielką gazety i redaktorką naczelną, a jednocześnie przez kilka lat sprzedawałam reklamy, roznosiłam gazety do miejsc dystrybucji, sprzątałam redakcję. Jeśli czegoś nie potrafiłam, uczyłam się tego.

Po czwarte ENTUZJAZM. Po latach dowiedziałam się, że były osoby, które mówiły, że mi się nie uda. Ale ja byłam tak przekonana do tego projektu, że wszyscy się od mojego entuzjazmu zapalali. Byłam jak ten trzmiel, co teoretycznie nie powinien latać, bo eksperci od aerodynamiki wyliczyli mu, że ma za małe skrzydła w stosunku do masy ciała. Ale on tego nie wie i lata. Tak samo ja, nie wiedziałam, że nie da się zrobić gazety, więc… poleciałam. I latam do dziś.

To jest wersja pełna. Aby zmieścić się w dwóch minutach skróciłam ją (a i tak przekroczyłam lekko czas). Tutaj na żywo (7:40 minuta nagrania):

 

 

Aneta Pondo
Zasłuchana w inne mowy mocy, fot. Paweł Wodnicki